III ROZWAŻANIE WIELKOPOSTNE

„Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń.” /Oz 6,6/

IV Niedziela Wielkiego Postu – Laetare – niedziela radości. Wielki Post to czas kiedy rozważamy mękę naszego Pana, śpiewamy gorzkie żale i pieśni pasyjne. To czas, który kojarzy nam się ze smutkiem, żałobą, koniecznością postów i umartwień. I w tej naszej nostalgicznej zadumie wielkopostnej nagle wkraczamy w klimat IV niedzieli Wielkiego Postu – niedzieli radości. Tak czasem jest w naszym życiu, że Pan Bóg nas zaskakuje, że chce wyciągnąć nas z letargu naszych planów, naszych ambicji i aspiracji. Pan Bóg przychodzi z czymś nowym chcąc pokazać nam zupełnie inne perspektywy, bo On widzi dalej i więcej niż my. Często jednak w konfrontacji z Bożą wolą, która burzy nasze oczekiwania, zamykamy się na Boga i na drugiego człowieka. Zamykamy się w swoim małym świecie, w którym czujemy się bezpieczni. Za tymi zamkniętymi drzwiami czeka jednak Bóg, który otwiera przed nami nowe perspektywy w naszej drodze do świętości. Dlatego tak ważne, abyśmy zawsze byli w bliskiej relacji z Bogiem, abyśmy widzieli w Nim Ojca, który pragnie dobra dla swoich umiłowanych dzieci. Jednak, aby być w relacji z Bogiem potrzeba modlitwy, która jest dialogiem; modlitwy, która jest zasłuchaniem i przede wszystkim modlitwy, która sprawia, że odkrywamy radość z bycia przy Panu. W takiej modlitwie Bóg odkrywa przed nami niepojęte piękno, uzdalnia nasze spojrzenie do postrzegania świata w taki sposób, w jaki On go widzi; uzdalnia nasze spojrzenia do miłowania bliźniego w taki sposób, w jaki On miłuje. Człowiek, który jest w bliskiej i zażyłej relacji z Bogiem nie będzie ranił i krzywdził słowem i czynem swojego bliźniego. Człowiek, który jest w bliskiej i zażyłej relacji z Bogiem będzie przyjmował wolę swojego Boga z pokorą i zaufaniem. Pan Bóg nie żąda od nas wielkich umartwień i ofiar. On pragnie miłości i do niej nas uzdalnia. W tą IV niedzielę wielkopostną zatrzymajmy się i zadumajmy nad naszą relacją z Bogiem i nad tym jakie są jej owoce. Zapatrzymy się w Boga, który z miłością otwiera swoje ręce, aby nas ukochać i uzdolnić do kochania. Powiedzmy dziś Bogu „tak”. Powiedzmy „tak” w obliczu tego czego się boimy, w obliczu tego, co nas przerasta a może budzi w nas sprzeciw, bo burzy nasz porządek i nasze oczekiwania. Jeżeli powiemy dziś Bogu „tak” i chwycimy Go za rękę, On sam nas poprowadzi i wskaże drogę którą usłał dla nas pięknymi różami. Jeżeli powiemy Bogu „tak” On uzdolni nas do wielkich dzieł. Jeżeli jednak nie powiemy Bogu „tak” i pozostaniemy za zamkniętymi drzwiami naszych planów i ambicji będziemy coraz bardziej smutni i zflustrowani. Będziemy jak niewidomi i głuchoniemi zamknięci w swoim małym i ograniczonym świecie. Pan Bóg często burzy świat naszych zabezpieczeń, ale nie po to, aby nas zranić, ale po to, aby otworzyć nasze serca u uzdolnić do pięknych dzieł. Chrześcijanin powinien ufać Bogu bezgranicznie mając przed swoimi oczyma perspektywę Królestwa Bożego, które powinno być dla niego jak latarnia dla żeglarza.

Służebnica Boża siostra M. Iwona Król napisała „co Pan Bóg da jest dobre, choć my często tego nie pojmujemy”. Ona żyła w bliskiej relacji z Bogiem i wiedziała, że On jej nigdy nie opuści, w sytuacjach trudnych – idąc opatrywać rannych żołnierzy, stojąc przed żołnierzem, który groził, że ją zastrzeli, idąc z żołnierzem, który twierdził, że w pustostanie płaczą małe dzieci, idąc do chorego, któremu nie wiedziała jak pomóc. W każdej z tych sytuacji pokładała ufność w Bogu, który sam ją prowadził i zawsze zaradził. Służebnica Boża siostra M. Iwona Król przykładem swojego życia pokazała nam, że „tak” które powiedziała Bogu w czasie ślubów zakonnych, wiernie powtarzała każdego dnia. Wypełniała Bożą wolę, a Dobry Bóg w swojej miłości i wszechmocy uzdolnił ją do czynów pięknych i heroicznych.