IV ROZWAŻANIE WIELKOPOSTNE

„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni”

„Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z drugim szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych zamiast u świętych? Czyż nie wiecie, że święci będą sędziami tego świata? (…) Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości? Czemuż nie ponosicie raczej szkody? Tymczasem wy dopuszczacie się niesprawiedliwości i wyrządzacie szkody, i to właśnie braciom. Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą Królestwa Bożego?” /1 Kor 6, 1-2, 7b-9/

Błogosławieni sprawiedliwi. Jezus w kazaniu na górze mówi: „Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu kto chce prawować się z tobą i wsiąść twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. (…) Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” /Mt 5, 39-42, 44/ . Droga życia ewangelicznego jest drogą trudną i wymagającą. Dla niektórych drogą naiwną, staromodną i niedorzeczną. Chrystus mówi: „Kto chce pójść za mną, nich weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Mówi kto chce, dając nam wybór. Nie musisz pójść drogą błogosławieństw, ale jeśli ją wybierzesz Jezus obiecuje ci, że będziesz pocieszony, nasycony, że posiądziesz ziemię i do ciebie będzie należeć Królestwo Niebieskie, że dostąpisz miłosierdzia i Boga oglądać będziesz, że będziesz nazwany synem Bożym. Chcąc iść drogą Mistrza, tak jak Mistrz musimy zgodzić się na ukrzyżowanie, bo tylko wtedy dane nam będzie ujrzeć oblicze Boga Wszechmocnego. Szczęśliwi sprawiedliwi, albowiem oni będą nasyceni. Być sprawiedliwym względem bliźniego to fundament naszego chrześcijańskiego życia. Nie jest łatwo pozostać sprawiedliwym w obliczu ludzkiego bólu i cierpienia. Często zastanawiamy się co oznacza sprawiedliwość w ludzkim pojęciu. Najczęściej sprawiedliwość to poniesienie kary za wyrządzone zło. Czym jest jednak kara i kto ma prawo ją wymierzać? Czy wymierzający karę nie staje się niesprawiedliwym względem karanego? Czy kara przez nas wymierzana jest adekwatna do winy i czy mamy prawo do wymierzania kary i czy nasza kara jest oby sprawiedliwa? Chrystus mówi jasno – nadstaw drugi policzek, oddaj nie tylko szatę, ale i płaszcz, idź nie tysiąc kroków, ale dwa tysiące, kochaj nieprzyjaciela twojego. Pozostawmy sprawiedliwość tym, którzy muszą ją wymierzać w imię porządku i bezpieczeństwa. My bądźmy sprawiedliwi sprawiedliwością Chrystusową, a wtedy będziemy nasyceni. Czym będziemy nasyceni, tego Chrystus nam nie mówi. Pozostawia zachętę. Bądźmy więc sprawiedliwi a będziemy błogosławieni – szczęśliwi a Bóg nasyci nas zapewne tymi łaskami, które będą nam potrzebne dla naszego wzrostu duchowego, dla naszej świętości.

Siostra M. Iwona została zapamiętana jako osoba, która nigdy nikogo nie oceniała i nie poniżała. Potrafiła widzieć dalej, patrząc na człowieka z perspektywy miłosierdzia. Kiedy ktoś zszedł z drogi wiary wskazywała drogę modlitwy jako drogę do powrotu. Wiedziała, że sama jest tylko słabym narzędziem w rękach Boga. Nie uzurpowała sobie wiedzy i doskonałości. Wiedziała, że tylko Bóg jest sędzią i On jedynie zna ludzkie serca. Siostra M. Iwona była świadkiem ludzkiego okrucieństwa i niesprawiedliwości. W „Garści wspomnień z czasów II wojny światowej” czytamy: „choć tak daleko odpłynęły lata okrutnej wojny, a wciąż wracają ku mnie obrazy tamtych dni. (…) Wyludnione miasto przedstawiało opłakany widok. (…)  puste ulice zaśmiecone były porzuconą bronią, sprzętem wojskowym, połamanymi wozami i tobołami rzucanymi przez uciekających mieszkańców. Gdzieniegdzie leżały trupy ludzi dorosłych i dzieci. To uciekający wyrzucali z wozów tych, którzy nie wytrzymali trudów ewakuacji”. Wystarczy uruchomić swoją wyobraźnię, aby zrozumieć, co mogła czuć siostra M. Iwona. Mógł się w niej narodzić lęk, zgorzkniałość, nienawiść w stosunku do tych, którzy zadali ludzkości tyle cierpienia. Ona jednak była od tego wolna. Zawsze stawała po stronie miłości, dobra i sprawiedliwości. Nie bała się sprzeciwiać żołnierzom, ale czyniła to ze spokojem i wiarą. Stawiała nieraz na szali własne życie, bo wiedziała, że ewangeliczne słowa „błogosławieni sprawiedliwi, albowiem oni będą nasyceni” są drogowskazem na drodze ku wieczności.