III ROZWAŻANIE WIELKOPOSTNE

„Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię”

„Młody Samuel usługiwał Panu pod okiem Helego. W owym czasie rzadko odzywał się Pan, a widzenia nie były częste. Pewnego dnia (…) Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: «Oto jestem». Potem pobiegł do Helego mówiąc mu: «Oto jestem: przecież mnie wołałeś». Heli odrzekł: «Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać». Położył się zatem spać.  Lecz Pan powtórzył wołanie: «Samuelu!» Wstał Samuel i poszedł do Helego mówiąc: «Oto jestem: przecież mnie wołałeś». Odrzekł mu: «Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się spać». Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pańskie nie było mu jeszcze objawione. I znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: «Samuelu!» Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: «Oto jestem: przecież mię wołałeś». Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: «Idź spać! Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha». Odszedł Samuel, położył się spać na swoim miejscu. Przybył Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: «Samuelu, Samuelu!» Samuel odpowiedział: «Mów, bo sługa Twój słucha».” /Sm 3, 1-10/

Szczęśliwi cisi, bo usłyszą głos Boga. Usłyszeć głos Boga to poznać Jego wolę, a poznać wolę Boga to znaleźć drogę szczęścia, drogę królowania. Bóg jest Wszechmocny, jest Stworzycielem całego wszechświata, a więc jest jego właścicielem. Bóg nazwał nas dziedzicami Królestwa Bożego, nazwał nas swymi dziećmi. Własność rodziców jest własnością dzieci. Dzieci dziedziczą po rodzicach w pierwszej kolejności. Będąc dzieckiem Boga, idąc Jego drogą stajemy się właścicielami całej ziemi, całego wszechświata. Słowa Chrystusa „błogosławieni cisi, albowiem na własność posiądą ziemię” nadają duchowy kierunek naszej codzienności. Aby usłyszeć głos Boga trzeba zamilknąć, ucichnąć, wniknąć w ciszę, w której Bóg przemawia. Cisza zewnętrzna jest nam potrzebna, aby nabrać siły, aby zachować psychiczną równowagę. Żeby jednak usłyszeć głos Boga potrzeba nam również ciszy wewnętrznej, ciszy duchowej. Potrzeba, abyśmy zatrzymali nasze rozbiegane myśli, abyśmy przestali planować, abyśmy stanęli przed Bogiem, który jest naszym Stworzycielem, który jest naszym kochającym Ojcem. Przed Bogiem, który pragnie naszego szczęścia i sam zaplanuje nasz dzień, sam wskaże nam właściwą drogę. Bóg przemówił do Samuela w nocy. Noc kojarzy nam się z ciszą, ale też z mrokiem i ciemnością. Możemy rozumieć noc, w której Samuel spotkał Boga bardzo dosłownie, ale możemy pójść z naszą medytacją nieco dalej. Czasem Pan Bóg musi wprowadzić nas w noc naszego życia. Być może daje nam trudne doświadczenie, po to abyśmy się zatrzymali, abyśmy zamilkli, aby cisza nocy przeniknęła nasze serca. Samuel usłyszał głos Boga, ale w pierwszej chwili nie poznał kto do niego przemawia. Był przekonany, że woła go jego nauczyciel Heli. Samuel choć nie wiedział, że mówi do niego Bóg natychmiast zareagował na wezwanie, wstał i poszedł do Hellego. Miał mądrego nauczyciela, który po drugim wołaniu powiedział mu, że woła go Pan. Słowo Boże pokazuje nam dwie piękne postawy. Postawę zasłuchania i posłuszeństwa wobec usłyszanego słowa i postawę pokornego nauczyciela, który nie miał w sercu żalu, że Bóg nie przemówił do niego jako nauczyciela, ale woła jego ucznia.

Siostra M. Iwona była milcząca, rozmodlona i w tym zewnętrznym skupieniu potrafiła dostrzec cierpiącego Boga w bliźnich. Była obdarzona darem dostrzegania ludzkiego bólu. Od dzieciństwa ufała Bogu, a modlitwa towarzyszyła jej zawsze. Jej codzienność była kontemplacją w drodze, kontemplacją chorych członków Chrystusa. Była kobietą czynu. Nie potrafiła modlić się w kościele, wiedząc, że jej umiłowany Chrystus jest sponiewierany i podeptany przez radzieckich żołnierzy. Siostra M. Iwona usłyszała głos Boga i każdego dnia odpowiadała „oto jestem, mów bo sługa twój słucha”. Zawierzała swoich chorych Bożej opiece i wstawiennictwu Maryi. Nierzadko czuwała przy łóżku chorego nie wiedząc jak pomóc. Wsłuchiwała się w Boże natchnienia, a Bóg wysłuchiwał jej próśb i wołania. W „Garści wspomnień z czasów II wojny światowej” czytamy: „Wystraszone i przemoczone znalazłyśmy się w pustym polu – w ciemną noc. Pomyślałam sobie zamknęła się jedna karta mojego życia. Modląc się żarliwie przeczekałyśmy do rana”. Siostra M. Iwona została w roku 1939 wraz ze swoimi współsiostrami wywieziona z Pucka. Pan poprowadził ją trudną, ale piękną drogą. Już wcześniej żołnierze planowali je rozstrzelać. Wyobraźmy sobie kilka sióstr wiezionych samochodem przez żołnierzy. Wydawać by się mogło, że ich los był przesądzony, że to ostatnia ich droga. Stało się jednak inaczej. Nagle zostały wyrzucone z samochodu. Nie wiemy, ile ich było. Były wystraszone, jednak nie straciły wiary. Jakże wymowne są słowa siostry M. Iwony: „zamknęła się jedna karta mojego życia”. Ileż w niej było zaufania i zawierzenia Bogu. Ileż otwarcia i zasłuchania w głos Boga. Siostra M. Iwona uczy nas patrzenia dalej i przyjmowania z pokorą i wiarą teraźniejszości. Bez buntu, żalu i frustracji, ale z wiarą, że Bóg zawsze zatroszczy się o swoje dzieci. I nawet w smutku i strachu uczyni je błogosławionymi.