VII ROZWAŻANIE WIELKOPOSTNE

„Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi”

Józef nie mógł opanować swego wzruszenia i wobec wszystkich, którzy tam byli, zawołał: «Niechaj wszyscy stąd wyjdą!» Nikogo nie było z nim, gdy Józef dał się poznać swym braciom. Wybuchnąwszy głośnym płaczem, tak że aż usłyszeli Egipcjanie oraz dworzanie faraona, rzekł do swych braci: «Ja jestem Józef! Czy ojciec mój jeszcze żyje?» Ale bracia nie byli w stanie mu odpowiedzieć, gdyż się go zlękli. On zaś rzekł do nich: «Zbliżcie się do mnie!» A gdy oni się zbliżyli, powtórzył: «Ja jestem Józef, brat wasz, to ja jestem tym, którego sprzedaliście do Egiptu. Ale teraz nie smućcie się i nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali. Bo dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami. Oto już dwa lata trwa głód w tym kraju, a jeszcze zostało pięć lat, podczas których nie będzie orki ani żniwa. Bóg mnie wysłał przed wami, aby wam zapewnić potomstwo na ziemi i abyście przeżyli dzięki wielkiemu wybawieniu. Zatem nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg, który też uczynił mnie doradcą faraona, panem całego jego domu i władcą całego Egiptu. Idźcie przeto spiesznie do mego ojca i powiedzcie mu: Józef, syn twój, mówi: Uczynił mnie Bóg panem całego Egiptu. Przybywaj bezzwłocznie. (…) I płakał Józef, ściskając i całując swych braci. A potem bracia jego z nim rozmawiali. (…) A wyprawiając braci swych w drogę, rzekł do nich, gdy już odchodzili: «Bądźcie w drodze bez obawy!» (Rdz 45, 1-9,24)

„Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam” tak mówi jedna z katolickich pieśni. Pokój to rzeczywistość, której pragnie każdy człowiek. Jest to pragnienie życia wypełnionego miłością i szczęściem, życia pozbawionego trosk i niepokojów. W dzisiejszym świecie, który mimo postępu technologicznego i intelektualnego stoi wciąż przed zagrożeniem wojną. Coraz więcej państw dotyka piętno wojny, biedy, głodu i ludzkiego okrucieństwa. W dziejach historii zawsze towarzyszyła ludzkości wojna, która jest wpisana w naszą rzeczywistość. Pytamy się skąd w ludziach tyle okrucieństwa, przecież wszyscy mamy pragnienie życia w dostatku, szczęściu, realizując swoje marzenia, pasje i dążąc do samozadowolenia i spełnienia. I tu często dochodzi do konfliktu interesów. Każdy ma inne aspiracje, inne poczucie realizacji samych siebie, inne pragnienia posiadania. Chcemy być wielcy, chcemy spełniać często wyłącznie swoje pragnienia, zapominając o bliźnich i ich potrzebach. Jakże często toczymy nasze codzienne wojny. Wojny międzysąsiedzkie, wojny w zakładach pracy, wojny pomiędzy młodzieżą a nawet już dziećmi – o to kto lepiej ubrany, kto zdolniejszy i mądrzejszy. Pokój może dać nam tylko Bóg. Kiedy przyjmiemy Jego Ewangelię i będziemy nią żyć na co dzień doświadczymy pokoju, niezależnie od tego co będzie się działo wokół nas. Niepokój i wojna zawsze mają źródło w nieuporządkowanym sercu i sumieniu, w nieuporządkowanych dążeniach i aspiracjach. Jezus mówi: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.” (J 15,12-13). Chrystus umarł na krzyżu ponad dwa tysiące lat temu dla mojego i twojego zbawienia. Otwarł nam drogę do ramion Boga. On umiera każdego dnia ponownie widząc jak wiele wśród nas nienawiści. Uświadommy sobie, że krzyżujemy Chrystusa za każdym razem, kiedy krzyżujemy naszego brata, czy to czynem czy słowem. Kiedy obmawiamy, ośmieszamy, odrzucamy, przechodzimy obojętnie, ranimy czynem lub dotykiem – robimy to naszemu Bogu. Jak często zamiast wprowadzać pokój wnosimy nienawiść i rozłam. A Jezus mówi błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Popatrzymy na postawę biblijnego Józefa. Był umiłowanym synem swojego ojca, obdarzony wyjątkowym darem od Boga. Bracia nie mogli tego znieść. Zrodziła się w ich sercach zazdrość i nienawiść, która doprowadziła ich do okrutnego czynu jakim było sprzedanie własnego brata w niewolę. Józef miał czyste serce, w którym nie było nawet ziarenka nienawiści. Pomimo tragedii jaka go spotkała nie stracił wiary, nie stracił nadziei, nie stracił zaufania względem Boga i nie zamknął swojego serca. Nie pozwolił, aby zagościł w nim żal, złość i frustracja. Bóg wyprowadził go z jego niewoli, dał mu władzę i bogactwo. Józef miał poważanie, był człowiekiem, z którym się liczono. W tej nowej sytuacji życiowej spotyka swoich braci – oprawców. Józef płacze i przebacza. Miał okazję do zemsty na braciach, a on sprawdza ich i ich rodziny do Egiptu, dając im nową, lepszą codzienność. Daje im perspektywę życia w dostatku i bezpieczeństwie. Józef był człowiekiem pokój czyniącym.

Jak my reagujemy spotykając tych, którzy nas poranili? Zapewne, ile spotkań tyle uczuć i emocji. Czy mamy w sercu taki pokój, aby nie tylko przebaczyć naszym oprawcom, ale i dobrze im czynić? Czy jesteśmy w stanie naszym oprawcom pomóc, podarować większe dobro? Czy jesteśmy ludźmi niosącymi pokój i dobro naszym oprawcom, niezależnie od ich win? Bracia Józefa wydali go na cierpienie, sprzedali zyskując środki finansowe. Człowiek skazał, skatował i ukrzyżował Boga. Różne są nasze ludzkie zranienia i cierpienia. Niektóre są bardzo bolesne i traumatyczne, że uniemożliwiają nam codzienne życie zmuszając do szukania pomocy. I szukajmy tej pomocy, ale nie zapomnijmy szukać jej w Bożym Sercu, bo tylko Ono może uzdrowić i uleczyć nasze zranienia. Jakże jednak często nasze małe rany, które zadały ból naszej dumie, które zaprzeczyły naszemu samozadowoleniu budzą w nas tak wielką frustrację, że szukamy każdej możliwości, aby zemścić się, aby pokazać własną wyższość.

W książce: „Siostra M. Iwona Król – cicha bohaterka Wschowy” czytamy we wspomnieniu jej już zmarłej siostry Zofii Dargacz, że siostra M. Iwona „wprowadzała w nasze życie harmonię, spokój, ducha modlitwy i zaufania Bogu. Przy niej każdy starał się być lepszy”. Siostra
M. Iwona była z pochodzenia Kaszubką. Kaszubów cechuje pracowitość, silny i mężny charakter, przywiązanie do tradycji. W takim duchu wychowywała się siostra M. Iwona. Rodzice dali jej piękny przykład, na którym budowała swoją osobowość i charakter. Była patriotką. Miłość do Ojczyzny stawiała zaraz po miłości do Boga i bliźniego. Wykazała się ogromną odwagą odmawiając podpisania Volkslisty. Zganiona przez przełożonych tak odpisała: „jestem gotowa wyjechać choćby do Afryki, ale tylko jako Polka”. W słowach tych pokazała swoją wierność i miłość do Ojczyzny i jednocześnie postawę posłuszeństwa wobec przełożonych. Możemy dziś powiedzieć, że siostra M. Iwona była człowiekiem pokój czyniącym. W obliczu wojny i nienawiści cechowała się postawą służby wobec każdego. Mimo okrucieństwa żołnierzy niemieckich i radzieckich nigdy nie odmówiła im pomocy medycznej. Nie była człowiekiem mściwym pomimo ogromu nienawiści jaka ją otaczała. Dziś w świecie przepełnionym zawiścią, zazdrością i ciągłą rywalizacją możemy się uczyć z postawy życia siostry M. Iwony czym jest bezinteresowna służba. Ona nie szukała własnej chwały i rozgłosu. Liczył się dla niej konkretny człowiek potrzebujący pomocy.